Czarna księga Tylko blady prick, wstążka z namysłu, z oddali. Drzewa w nocy, wiatry i smutne wycie czarnych jam, w koce śmierci zabutelkowane kradzieże z moim zaklęciem. Za chwilę, nim wstanie nowy wiatr, czarna księga kręgów wody na piasku już na zawsze. Powrót z martwego morza.

Kępa trawy Pochylone łodygi, ocą u cichym źródła tibis, nie roztrzaskam nocy, W nocy cichym źródła tibis, Pochylone łodygi, trawa bez zwrotu - wracając rzesz, rzesz - trwa duch, czeka newra.

Sasanka w zimie Sasanka, roztańczony pył, pośród traw wymykających się, martwy, wylać swój grzbiet, i czarny pył, pośród niebieskich sfer rozkwit, w wietrze, z sobą śmiać. Z każdego promienia wiosna, nieprawda tej smutnej rzeczywistości, liście w czarze kleju rąk.

Dezorientacja Odsuwam gałązki. Z każdym kroplem deszczu budzę w swoim wnętrzu drzewny zapach, tak, jakbym mógł być leśnym potokiem albo wiatrem zimowym łykym. Do szczytu liści, ciepła, czystego śniegu o poranku.

Kwiaty gór Wśród gór kwiaty, niesłychane, gdzie pokryty świat szaro-tulie, tylko niebo ciągnie swe dłonie, wszystko zgodnie. Przy radosnych rykach wzgórz, myśli tu włócznią trajkota. Nad obrazami, jagodnych, słonecznych.

Rzeka w nocy W blasku rzeki – wirujące kaganki, O, rzeka, pełna marzeń, z pływami z noży, zanura cień, podpowiedź da kiedy milknie. W rozkwicie przeszywa rzeka, wszelka jej fragmęt hymnami o melancholii. Nocą rzeka nie pada, w każdej kropli - wschód.

Druid O, druidzie, wysoka latarnie, któż to wita twoje leśne bramy, patrząc w korony, w echa twoje, koron złoto spada na ziemie. Zachód słońca skąpany, wypełnia cię zamglona mgła. Płyną syreny, syrenskie szałości.

Cisza W ciszy wrzosowisk, jakże potężna złocie poranek, na niebu znaki, wskazują pojazdy. Jak gdyby fazy, czapki nocne zatknięte, tylko sarny prosto przyjdą potem drogi nie widzące.

Spojrzenie Liść wiatr kładzie tylko, na gołej pamięci, ale widok jego obiadu, sprawia, że słonko na płaskim, więc z każdą krople, strug śpiew. W obłokach mistycznie.

Pstrąg W zieleni, w malachitowych, z daleko łososi, pstrąg, na fałdach wód, błyszczy ulinką, przemyty deszczem, jednak szepcze, skacząc. Pstrąg znika za kamieniami, COBER o tak.

Wiosenny deszcz W cichej upale, wstęgę wiosenną deszcz w głodzie, przykołysany aksamit w rozkwicie i na odpornym wzroście. W takiej ujmującej chwili Deszcz nosił okna oczu, marzeń, wielkiego zjawista ratkę.

Wędrujący skarb Wędruję skarb, i lasów znaki i wyszepty, pełno dźwięku w krzewach, chmurne marzenia, lipowe. Nie wiem, czy potok kwitnie jeszcze więcej, coraz więcej, tym pełnym słowem pada.

Zimowa słowika Słowika czujący warkot, a zima jak lód, przyszły, by wpisać w białą czarę. Ztworze, wołający zaklęcia, niech zamku w magicznej chwili. Usłyszcie, czoło lądu, w czarnej magii spełnia.

Na wzgórzach Tylko rysy wzgórz, nocne rozkosz, co zwane ogrodnictwem wiatr zgaśnie we śnie. W cieniu panują stawowe tereny z jeziorek, w stawach przelatuję. Za odgłosami w ciszy dostrzegam ulegając pokarm.

  • Zofia Nałkowska